
Szczerze mówiąc, myślałem, że w poście podsumowującym rok 2023 zawarłem nieco więcej na temat mojej nowej urbanistycznej Mekki. Przeliczyłem się – popełniłem tam raptem jeden akapit (który jest zawarty poniżej, lekko przeedytowany). Czas zatem nadrobić…
Każdy kto mnie zna wie dobrze, że w moim rankingu miast od 2017 na szczycie jest Monachium i dłuuugo nic. W roku 2023 ta lista uległa jednak pewnym zmianom…
Nie będę ukrywał: moim najbardziej wymarzonym, wyczekiwanym, upragnionym miastem EVER był Wiedeń. I o Wiedniu też będzie (na jego temat akurat mam gotowy archiwalny wpis). Bo to jest trochę tak, że jadąc do Wiednia – wiedziałem dokładnie czego się spodziewać i to właśnie dostałem: przepiękne miasto, na którego opisanie brakowało mi od początku słownika, które z miejsca stało się moim nowym Najpiękniejszym Miastem. I ja to podtrzymuję.
Po prostu Praga jest już poza skalą.

To miasto mnie połknęło, zindoktrynowało, zasiało ziarno ubóstwienia i myśl: „Jesteś mój, będziesz mnie wielbił”. Pierwsze 24 godziny były po prostu BARDZO dobre. Ale dzień drugi, kiedy poszedłem na Hradczany i zobaczyłem panoramę miasta ze wzgórza… Jakby mnie ktoś obuchem uderzył. Olśnienie. Szok poznawczy. Jezu, jak człowiek mógł postawić tak cudne miasto, to ja nie wiem… A potem chodziłem, po zamku, katedrze, uliczkach (tej Złotej też 😉 ), klasztorach, galeriach, synagogach, parkach, wzgórzach, knajpach, sklepikach (chyba znikąd nie przywiozłem tak ładnych pamiątek jak właśnie z Pragi)… Kilka miejsc wypatrzyłem w przewodnikach i na Google Maps, kilka w świetnej książce o Pradze autorstwa Mariusza Szczygła (polecam!), a kilka z polecenia. Bo się okazało, że można pojechać do obcej stolicy i spotkać znajomego z rodzinnych podlaskich rewirów. Kamil – za ten Karlštejn to Ci duuużą porcję knedlików wiszę!

Nigdy w życiu (jak dotąd) z żadnej podróży nie przywiozłem tylu zdjęć co z Pragi. Tzn. przywiozłem mniej, z Monachium (zrobionych było pi razy oko tyle samo). Mając na uwadze, że tam byłem 3 tygodnie (wliczając dwa wypady do Garmisch-Partenkirchen, jeden do Dachau i jeden do Augsburga) i miałem laptopa, więc w trakcie wakacji robiłem na bieżąco selekcję. Z Pragi (oraz dwóch „przyległości”) przywiozłem tyle samo i tyle samo obrobiłem. Po 6 dniach. Więc – tak, nie tylko stała się Praga moją nową Mekką urbanistyczną i turystyczną, ale też fotograficzną. Ilość miejsc, obiektów, budynków, ulic, które same się w kadrze ustawiają, przytłacza, ale tak bardzo pozytywnie.

Przyjmijmy zatem, że w tym wpisie będzie skromnie – jedynie kilka zdjęć i jedynie z… dnia zerowego, z krótkiego spaceru do parku Havlíčkovy Sady nieopodal miłego (i niedrogiego) hotelu na Vinohradach, w którym na czas wyjazdu zamieszkałem.
Niedaleko od wejścia do parku powitała mnie sztuczna grota z posągiem Neptuna od frontu – obiekt wypatrzony na Google Maps (ustalając plany wyjazdów, zawsze uzupełniam wiedzę z przewodników o randomowe wędrówki po wirtualnej mapie). Świetny jest widok z góry na cały park, zaś z dołu widać, że to takie małe architektoniczne cudeńko. A w wąskich korytarzykach widziałbym sesję foto w stylu „pan arystokrata XVIII-wieczny goni za XVIII-wieczną arystokratką”.

Idąc parkiem w stronę wzgórza, dochodzimy do willi Moritza Gröbego – pięknego obiektu górującego nad okolicą. Tuż obok znajduje się pawilon Grébovka, gdzie można napić się tego i owego oraz zjeść dania z grilla. Ja się nie skusiłem, bo uznałem, że chyba wypatrzyłem w pobliżu miejscówkę z lepszym widokiem. 😉

Najbardziej chyba zafascynowało mnie w tym parku, że w samym jedno środku (w środku miasta!) znajduje się… winnica. Zbocze wzgórza, na którym stoi willa, porośnięte jest winoroślą. W określone dni tygodnia, w określonych godzinach, można spróbować wywarzanego tu wina i kupić butelkę lub kilka. Ja się nie załapałem (szczególnie z moim niepiciem alkoholu 😛 ), ale zasiadłem kilka kroków wzdłuż (i w górę) zbocza w Altánie Grébovka – urokliwej pijalni w otoczeniu winorośli, zamawiając filiżankę herbaty z miodem. Delektowałem się napojem, siedząc na zewnątrz z widokiem na Pragę. Była 20:30 i już wiedziałem, że ten wyjazd będzie dobry i że polubię Pragę. I tylko jeszcze nie wiedziałem jak bardzo…

c.d.n. 😉
